Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Korrespondencja. Uwagi nad projektem o reformieZydów. (obacz Nr 7. Tom IV. Orła białego). W żadnym prawie kraju, nie pisano tyle te tym przedmiocie, ile u nas, a szczególniej w tych latach. Wszystkie projekta w tym względzie podane, zacząwszy od dzieła Tadeusza Czackiego o Reformie Żydów, aż do dzisiejszego dnia, obejmowały myśli zbawienne ku poprawie tej klassy ludzi obcej na ziemi naszej. Każdy z tych pisarzy, miał wprawdzie na celu dobro ludzi, wystawiając szkodliwość teraźniejszego żydostwa, lecz cóż, kiedy te wszystkie pisma zostały bezskuteczne. Zastanawiając się nad tym niedostępnym że tak powiem stanem rzeczy, śmiało twierdzić można, iż wszelka zmiana czyli reforma Żydów w kraju naszym, jakoby tylko ktokolwiek z prywatnych proponował w sposób przeciwny ich skłonnościom, ich zabobonom i ich osobistemu interesowi, juz jest niepodobną do uskutecznienia; już ciało nasze moralne i ekonomiczne, jakby Laokoona i dzieci jego, kłąb wężów otoczył i skrępował. Lecz cóż nas do tego smutnego stanu przywiodło, z którego urąga się Europa, jeżeli nie my sami. Mówmy śmiało tam gdzie idzie o dobro tylu miljonów ludzi i o honor narodowy. Złe no które narzekamy, zagnieździło się w nas samych; wąż ten wylęgł się w zanadrzu naszym, a my go dotąd pieściemy. Gdyby tylko podchylić można dostojne Szaty i Togi (*), ujrzelibyśmy pod każdą niemal jednego z tych protegowanych gadzin, którą Protektor głaszcze potajemnie, by wyssaną krwią dzielić się z nim chciała. Zrzeknijmy się łakomych i podłych zysków, oddalmy przekupstwo którem ta klassa obala i niszczy wszelki zamiar poprawy; wtedy i Żydzi przestaną być szkodliwemi i łatwo zdołamy odmienić ich na lepszych. Wtedy, cokolwiek ku dobru powszechnemu we względzie moralności i Ekonomji politycznej uznamybyć potrzebnem, (*) Suknia Urzędnika. przywiedziemy do skutku, Ale teraz daremne są wszystkie piękne nasze zamiary, dopóki się sami upodlać będziemy, póki miłość zbytku tak upowszechniona w każdej klassie ludzi, przedajnością opłacać się będzie, i tym podobnemi nikczemnościami które codzień jawniej widzieć się dają... Na próżno Pan P. i inni, trudzić się będą uwagami i projektami ku poprawie Żydów; trzebaby naprzód kogoś trzeciego, ktoby nas samych poprawił, a dopiero my byśmy mogli się zdobyć na poprawę Żydów. Już tak dalece pogrążeni jesteśmy w tym śnie magnetycznym w jaki nas Żydzi wprawili, iż nie możemy śmiało oczów otworzyć i czynnie przedsięwziąć jakową skuteczną Żydów reformę, bo komuż nie jest wiadomo, jak ci czarni Mezmerzyści magnetyzują Władze i skłonności Towarzystwa, tam gdzie chodzi o ich interes; i w tym to śnie zdaje nam się, iż dla dobra narodu najkorzystniej aby handel soli, tytuniu, tabaki, skur,: i t. p, w ręku żydowskim zostawały. Uśpieni w tym śnie magnetycznym, niewidziemy: że uwolnienie żydów od zaciągu wojskowego, cięży Chrześcijanom, tak użytecznym i potrzebnym, w nieludnym a rolniczym, jedynie Kraju naszym. W tym nic nie widziemy, iż handel pierwszych potrzeb w stolicy, jakoto: wołów, wódki, zboża, drzewa, także jest w ręku żydowskim z uciskiem mięszkańców. Oby się tylko sen magnetyczny niezamienił w letarg wieczysty! Lecz odwróćmy oczy od tych smutnych obrazów. Przytoczę tu tylko zdarzenie, które wskaże iż Żydzi zawsze w przystąpieniu do Urzędnika, skryci w swoich przebiegach i możni w środki, zawsze umieli zapobiegać zręcznie wszelkim zmianom, które Rządy względem nich chciały zaprowadzić. Za panowania Józefa Cesarza Austrjackiego, gdy podano na Radzie Stanu projekt oddalenia Żydów w Galicji od Szynkowania, zesłali Żydzi Galicyjscy Delegata, który opatrzony w należyte credenciales przybył do Wiednia. Xże Kaunitz pierwszy Minister Państwa uważając w powszechności naród żydowski za Wulkan, trawiący wnętrzności ziemi dla swej exystencji pragnął otwarcie wygłuzować te szerszenie zjadające bez karnie miód pracowitych pszczółek. Przebiegły delegat wiedząc, iż wiele zależy na zjednaniu sobie tego Ministra; przeto pomimo trudności, obszedłszy innych Panów radnych nakoniec w dzień rady, przekupił Odźwiernego, i zapewniwszy, iź chce tylko jedno słowo powiedzieć Xięciu; pod tym warunkiem wpuszczony do pokoju Xięcia, z najpokorniejszym ukłonem złożył na bliskim Stoliku pięć kroć sto tysięcy Ryńskich (3 Miljony Złotych Polskich), wymówiwszy tylko to słowo: Milcz (Szweig) i wyszedł szybko nazad. Xiąże zdziwiony śmiałością Żyda, daleki od zysków tak niegodziwych, odesłał upominek do Policji dla Szpitalów, a nieugięty w zamiarze oswobodzenia Galicji od tej Szarańczy, wszedł na Radę na której w tedy sam Cesarz Józef prezydował. Wielu mówiło w tej materji i w wielorakim sposobie, sam tylko Xiążę Kaunitz nic nie mówił. Zdziwiony Cesarz tym niezwykłem milczeniem spytał się Xięcia co myśli w tej mierze? „N. Panie! — rzekł ten godny Minister — myślę nad tem, iż jeżeli mnie ofiarowano dwa miljony za to żebym tylko milczał, wieleż musiano dać tym, którzy za żydami obstają?... Przemysł uczciwy — mówił dalej, — nieopłaca tak drogo opieki Rządowej. Oszukaństwo tylko i zysk niegodziwie zbierany, śmie okupować się bezczelnie. Biada ludowi, którego Rząd wystawia na łupieztwo chciwych Monopolistów; podłemi są Ministrowie którzy zaprzedają dobro kraju ich Monarchy; biada w czasie i Panującemu, gdy niedoziera nadużyciów swych podwładnych, lub gdy przez niedołężność toleruje ich bezprawia!” Wkrótce zaszły niektóre zmiany w Radcach, a Delegat żydowski został uwięziony. Jakże szczęśliwie dla ludów gdy Opatrzność obdarzy je Panującym podobnym. Szkoda, że i Monarcha i Minister zeszli bezpotomnie z tego świata. J. K